::R3737 : strona 76::



LEKCJE SAMOKONTROLI

— MAT. 5:33-48 — 11 MARCA —

Z�oty tekst: „Panie, po�ó� stra� ustom moim; strze� drzwi warg moich” – Ps. 141:3

Znowu zbieramy si� u stóp wielkiego Nauczyciela szko�y Chrystusowej, aby zasi�ga� od Niego dalszych instrukcji. Poni�sze rozwa�anie wyci�gamy z kilku wierszy jego s�awnego kazania na górze Oliwnej.

W pierwszym wierszu, który mamy pod rozwag�, nasz Pan odniós� si� do starej tradycji, która w czasie tym mia�a prawdopodobnie ogólne uznanie pomi�dzy ludem. Nie nale�y mie� za z�e powa�ania opinii i nauk ludzi, którzy �yli przed nami, lecz dla Chrze�cijanina jedn� z najwa�niejszych lekcji do nauczenia si� jest, i� sam fakt, �e pewna nauka jest stara, �e ju� dawno w ni� wierzono, nie jest jeszcze dostatecznym dowodem jej prawdziwo�ci. Nauki stare jak i nauki nowoczesne powinny by� wa�one i próbowane tym jedynym probierzem, Boskim objawieniem – „Do zakonu raczej i do �wiadectwa; ale je�li nie chc�, niech�e mówi� wed�ug s�owa tego, w którym niemasz �adnej zorzy” – Iz. 8:20.

Tradycja, do której nasz Pan si� odniós�, nie by�a w ca�o�ci b��dn�, tak samo jak tradycje �redniowieczne, które s� obecnie powa�ane zawieraj� w sobie nieco prawdy. Sam b��d jest s�abym w porównaniu do b��du zmieszanego z odrobin� prawdy; st�d on wielki przeciwnik zazwyczaj stara si� wple�� pewn� miar� prawdy do wszystkich szkodliwych b��dów, jakie przygniata�y �wiat przez wszystkie wieki i dot�d przygniataj� wszystkich, którzy ulegaj� ich z�udzeniu. To by�o tak�e prawd� w sprawie, o której nasz Pan wspomnia�. Zakon mówi�, aby nie bra� imienia Bo�ego nadaremno, za� tradycja zmodyfikowa�a t� ustaw� zakonu i ograniczy�a j� do fa�szywego przysi�gania. Jezus zwróci� uwag� swoich s�uchaczy na ten b��d, wykazuj�c i� trzecie przykazanie mia�o o wiele szersze i g��bsze znaczenie ani�eli tradycja przypisywa�a – �e imienia Bo�ego nie powinno si� nigdy u�ywa� z nieuszanowaniem a nie tylko w ��czno�ci z pogwa�ceniem przysi�gi z�o�onej w imieniu Pa�skim. Pan Jezus rozszerzy� t� my�l ucz�c Swoich na�ladowców, �e oni powinni zaprzesta� ówczesnego zwyczaju potwierdzania swoich s�ów zaklinaniem si� na Boga, na niebo itp. Ta sama nauka jest dla na�ladowców Jezusa i dzi�. Inni mog� czu� potrzeb� potwierdzania swych o�wiadcze� przysi�g� lub zaklinaniem si�, lecz na�ladowcy Pana maj� tak �y�, post�powa� i mówi�, �e s�owa ich b�d� przyjmowane za prawdziwe wsz�dzie i przez ka�dego. Aby to osi�gn�� oni musz� by� w zupe�no�ci prawdomówni, tak, �e ktokolwiek ich s�yszy móg� by� pewnym, �e ich tak, jest w rzeczywisto�ci tak, a ich nie jest zawsze nie.

„ZGO�A NIE PRZYSI�GAJCIE”

Przysi�gi i uroczyste zapewniania w zwyk�ych rozmowach wskazuj�, �e prawdziwo�� tego co mówi jest w�tpliwa – �e jego tak, nie zawsze jest tak, a jego nie, nie zawsze nie. Sk�onno�ci� takiego jest by� mniej ostro�nym w tych rozmowach, gdzie takich uroczystych zapewnie� nie czyni; wynik tego jest tak�e i ten, �e w cz�owieku takim zmniejsza si� powa�anie ku Bogu i rzeczom �wi�tym, na które on powo�uje si�, jako na �wiadectwa lub dowody jego prawdziwo�ci. Poniewa� s�owa takich osób staj� si� ma�o znacz�ce i mog� by� �atwo z�amane, wi�c i przysi�gi ich z czasem stan� si� podobne i nieprawdomówno�� takich ludzi przechodzi tylko z z�ego w gorsze. Natomiast, gdzie s�owa uwa�ane s� za �wi�te tam grzech, b��d i ró�ne fa�szerstwa maj� mniej dost�pu.

Nie nale�y jednak rozumie�, �e to napomnienie Pana zabrania przysi�gi w s�dach prawnych. Przysi�gi zalecane prawami stanowymi lub krajowymi s� potrzebne, poniewa� nie wszyscy maj� tak wysokie poj�cie prawdomówno�ci. Lecz i w s�dach niektórych Stanów jest dozwolone z�o�y� uroczyste zapewnienie zamiast przysi�gi, je�li kto� tak woli. Dla po�wi�conego Chrze�cijanina, zapewnienie powinno mie� takie samo znaczenie, co przysi�ga; on nie b�dzie zapewnia� niczego, na co nie móg�by przysi�c. Chrze�cijanin rozumie, �e, jako na�ladowcy i przedstawiciele Pana, jego tak i nie musi by� tak wierne i prawdziwe, jakby najuroczystsza przysi�ga.

Cokolwiek wi�cej jest ponad tak i nie „od z�ego jest”. Po�rednio wszystkie nasze z�e sk�onno�ci pochodz� od onego z�ego; bo czy� nie jest prawd�, �e przez jego k�amstwo w Raju nast�pi� upadek od doskona�o�ci i obrazu Bo�ego, a z przyczyny tego� upadku znajdujemy si� teraz w tak z�ym i niedoskona�ym stanie i nara�eni bywamy na ró�ne omy�ki, z powodu w�asnych s�abo�ci, jak i s�abo�ci naszych bli�nich? Chocia� to napomnienie naszego Pana jest dobre dla wszystkich, maj�cych s�uchaj�ce uszy, to jednak ono jest w szczególno�ci wskazanym dla ma�ego stadka, dla tych, co nagi�li si� ku s�uchaniu Jego przykaza�, aby uczy� si� od Niego i, na ile potrzeba, cierpie� z Nim w post�powaniu drog� sprawiedliwo�ci. Zaiste, tacy powinni by� wzorami sprawiedliwo�ci i s�uszno�ci, a przez to by� jasno �wiec�cymi �wiat�ami, wielbi�cymi ich Ojca Niebieskiego w ich domach, jak i w miejscowo�ciach, gdzie zamieszkuj�.

„OKO ZA OKO”

Inna z starych nauk g�osi�a o bezwzgl�dnej sprawiedliwo�ci, oko za oko, z�b za z�b. Nawet niektóre przepisy zakonu to nakazywa�y. Je�eli kto� uszkodzi� w czymkolwiek drugiego rozmy�lnie, sam mia� by� w taki sam sposób uszkodzony. T� surow� sprawiedliwo�� przestrzegano wówczas nie tylko mi�dzy �ydami, ale tak�e mi�dzy Rzymianami i Grekami. Mo�emy powiedzie�, �e pod pewnym wzgl�dem by�o to sprawiedliwsze prawo, ani�eli obecne, które po�rednio s� zawsze korzystniejsze dla bogatych. Na przyk�ad w obecnym czasie, za wyrz�dzenie drugiemu krzywdy, nak�adan� jest kara pieni�na, albo pewien czas wi�zienia. W obu wypadkach bogaty nie odczuje tej kary tak jak biedny, poniewa� pieni�dzy ma pod dostatkiem, a i sp�dzenie pewnego czasu w wi�zieniu nie jest dla bogatego tak wielk� strat� jak dla biednego, jednakowo� i starodawny system wymierzania �cis�ej sprawiedliwo�ci, oko za oko, z�b za z�b, mia� tak�e pewne z�e strony; albowiem rozwija� ducha feudalizmu i pobudza� do z�o�ci, m�ciwo�ci, nienawi�ci, zazdro�ci, zabójstwa i do innych uczynków cia�a i diab�a. Widz�c wi�c, do czego zmierza�oby �ci�lejsze t�umaczenie sprawiedliwo�ci, zauwa�my jaki lepszy sposób post�powania zosta� zalecony przez Wielkiego Nauczyciela nowego zakonu.

Oto Jego s�owa: „Ja wam powiadam: �eby�cie si� nie sprzeciwiali z�emu, ale kto by ci� uderzy� w prawy policzek twój, nadstaw mu i drugi”. Jest to zdumiewaj�ce polecenie – któ� mo�e si� do tego zastosowa�? Nawet, gdy zmodyfikujemy to polecenie, na ile tylko znaczenie tego s�owa pozwoli, to jeszcze zauwa�ymy, �e jest to ponad mo�no�� upad�ego cz�owieka. Ono wskazuje, jakie s� wymagania Boskiego prawa doskona�ej mi�o�ci. Staraj�c si� zrozumie� wyra�enie: „Nie sprzeciwiajcie si� z�emu, ale kto by ci� uderzy� w prawy policzek, nadstaw mu i drugi”, nale�y nam wzi�� przyk�ad z naszego Pana i Aposto�ów. Znajdujemy, na przyk�ad, �e nasz Odkupiciel by� uderzony w policzek i chocia� literalnie nie nadstawi� drugiego to jednak nie próbowa� odda� policzkiem za policzek, ani nawet nie wypowiedzia� przykrego s�owa. W tym wi�c po�rednim znaczeniu On jakoby nadstawi� drugiego policzka. Takim powinno by� i nasze post�powanie. Zbawiciel nasz uczyni� wyrzut temu, co Go uderzy�, lecz s�owami �agodnymi, przeto i my mo�emy z w�a�ciwo�ci� na�ladowa� tego przyk�adu i uwa�a� to za zgodne z t� lekcj� naszego Pana.

Mo�emy tak�e zauwa�y� jak nasz Pan, gdy by� zagro�ony przez t�um i wzi�ty na wierzcho�ek góry, aby by� z niej zrzucony, nie u�y� Swojej nadludzkiej mocy, by szkodzi� Swoim oponentom, lecz przeszed� przez po�rodek ich, widocznie wywieraj�c na nich wprost lub po�rednio pewien powstrzymuj�cy wp�yw, poniewa� wiedzia�, �e czas Jego �mierci jeszcze nie nadszed�. Podobnie i my mo�emy u�ywa� jakiegokolwiek moralnego wp�ywu, na jaki tylko zdoby� si� mo�emy w celu wyzwolenia si� z mocy naszych wrogów i ufa�, �e Boska opatrzno�� b�dzie czuwa� nad nami, a� dok�d nasze lekcje i do�wiadczenia zostan� uzupe�nione – a� nasz czas do przej�cia poza zas�on� nadejdzie. Podobnie� Aposto� Pawe�, gdy si� dowiedzia�, �e �ydzi czyhali na jego �ycie, on nie odgra�a� si� im, ani nie modli� si�, aby ich co z�ego spotka�o; lecz u�y� wszelkich mo�liwych i godziwych sposobów, aby przeciwdzia�a� ich niegodziwym zamiarom. Wys�a� pos�a�ca do hetmana, wzywaj�c ochrony od �wieckiej w�adzy, a przy innej okazji broni� si� przez apelowanie do ludu – Jana 18:22,23; Dz. Ap. 23:1-5,17.

Nauk� dla nas w tym jest, �e mo�emy u�y� wszelkich legalnych i godziwych sposobów dla samoobrony, a nawet niekiedy roztropnym jest uciec przed niebezpiecze�stwem lub prze�ladowaniem, jak to nasz Pan poleci�, a Aposto�owie dali tego przyk�ad (2 Kor. 11:32; Mat. 10:23). Lecz nie jeste�my upowa�nieni do odwetu. Chocia� podany przez Pana sposób post�powania zdawa� si� mo�e trudnym, lecz bez w�tpienia, �e w ko�cu on oka�e si� najlepszym. Pami�tajmy na s�owa naszego Pana: „Którzy miecz bior�, od miecza pogin�”, a tak�e na s�owa Aposto�a wypowiedziane do Ko�cio�a: „Je�eli jedni drugich k�sacie i po�eracie, patrzcie, aby�cie jedni od drugich nie byli strawieni (Mat. 26:52; Gal. 5:15). Widoczn� lekcj� tego jest:

„POKOJU NA�LADUJCIE Z WSZYSTKIMI”

„A temu, który si� z tob� chce prawowa� i sukni� twoj� wzi��, pu�� mu i p�aszcz”. Poprawne t�umaczenie tego tekstu wskazuje, �e gdyby kto� chcia� i�� z tob� do s�du i zabra� twoj� sukni�, powiniene� ugodzi� si� z nim, cho�by to nawet mia�o pozbawi� ci� nie tylko sukni, ale i p�aszcza. Ta lekcja ust�pstwa i nie sprzeciwiania si� jest bardzo trudn� do nauczenia si�. Bez w�tpienia wielu stara�oby si� korzysta� z takiego usposobienia, wobec czego cz�owiek taki wyszed�by na tym bardzo �le. To jednak nie dowodzi, �e rada naszego Pana by�a niem�dra nawet na ile to si� tyczy obecnego �ycia. Z pewno�ci�, �e stosowanie si� do tej lekcji by�oby dla nas korzystnym pod wzgl�dem wyrabiania w sobie przymiotów Pa�skich; a ponadto przyk�ad nasz mo�e niekiedy wywrze� dodatni wp�yw na tych, co oszuka�czo i niegodziwie wykorzystuj� nasze pos�usze�stwo Wielkiemu Nauczycielowi.

Wiemy tak�e, i� Bóg jest w zupe�no�ci zdolnym wynagrodzi� nam wszelk� strat�, jak� by�my ponie�li w pos�usze�stwie Jego przykazaniom. Nie powinni�my zapomina� tych dwóch okazji, przy których Jezus kaza� uczniom zapu�ci� sieci po ich bezowocnym �owieniu przez ca�� noc. Widzimy, �e przy obu okazjach ogromna ilo�� ryb zosta�a cudownym sposobem z�owiona. Ten, co jest za nami jest mocniejszy, ani�eli wszyscy, którzy s� przeciwko nam, przeto nie potrzebujemy w�tpi�, �e wierno�� Jemu i pos�usze�stwo dla Jego S�owa wyjdzie ostatecznie na nasze dobro. Pami�tajmy tak�e na przypowie��, która mówi: „Niejeden udziela szczodrze, a w�dy mu przybywa; a drugi sk�pi wi�cej ni� trzeba, a w�dy ubo�eje” (Przyp. 11:24). Nie zawsze ten, co najenergiczniej walczy o swoje prawa zajdzie najdalej, nawet pomi�dzy lud�mi �wiatowymi.

„ID� Z NIM I DWIE”

Nast�pne napomnienie Pana jest na ogó� �le zrozumiane. Ono nie znaczy, �e mamy si� odrywa� od naszych obowi�zków i spraw �yciowych na czyje b�d� ��danie. W dawnych czasach niektórzy urz�dnicy mieli prawne upowa�nienie do zmuszania ludzi do pewnej rz�dowej pracy. Zauwa�my, na przyk�ad, jak Szymon Cyrenejczyk by� zmuszony do niesienia krzy�a za Pana Jezusa. S�owo „przymusza�”, w naszym zwyk�ym t�umaczeniu, pochodzi z takiego� samego s�owa greckiego i stosuje si� do legalnego zniewalania. W obecnych czasach w podobnych sprawach mówiono by „rozkazywa�”. To napomnienie naszego Pana znaczy, ze na�ladowcy Jego powinni by� tak wspania�omy�lni, hojni i szczodrzy, �e nie tylko wype�ni� wszelkie legalne nakazy, lecz b�d� gotowi i�� dalej – czyni� wi�cej ani�eli jest wymaganym.

Czyni�c z serca i z ochot� wszystko, a nawet wi�cej ni� by�o rozkazane, na�ladowcy Pana ujawniaj� onego szczodrobliwego ducha, który znamionowa� Jezusa i Jego nauki. Takim uczuciem si� rz�dz�c, wierni b�d� rozpoznani jako uczniowie Jezusowi. Zaprawd� powiedzie� mo�emy, �e ca�a tre�� nauk Pa�skich i Apostolskich jest przeciwn� sknerstwu, sobkostwu i samolubstwu, a zgodn� ze szczodrobliwo�ci�, pe�n� miar�, potrz��ni�t�, nat�oczon� i op�ywaj�c�. Miara Chrze�cijanina nie b�dzie w niczym krótk�, cho� mo�e by� zawsze troch� wi�cej – musi by� zawsze pe�n�, a nigdy sk�p�. Takim jest pierwiastek onego wy�szego prawa mi�o�ci i tego� ducha szczodrobliwo�ci w naszym sercu.

Z podobn� troskliwo�ci� Nauczyciel napomina, �e mamy dawa� i po�ycza� tym, co ��daj�. Nie mamy przypuszcza�, aby my�l� Jego by�o, �e rodzic powinien da� swemu dziecku brzytw�, gdy dziecko o ni� p�acze; lub by udziela� drugim po�yczek albo darów ku ich szkodzie. Mi�o�� musi by� podstaw� ca�ego naszego post�powania; albowiem jest ona esencj� Boskiego prawa. Nie mo�emy te� rozumie�, aby my�l� Pana by�o, �e powinni�my zaniedba� w�asnego dobra lub dobra swego domu i rodziny, rozdaj�c i wypo�yczaj�c wszystko innym. Nale�y nam rozumie�, �e nasz Pan chce, aby�my w tej rzeczy, jak i w innych, byli roztropnymi jak w�e a szczerymi jak go��bice. Rzecz�, do której On zach�ca jest widocznie duch, czyli usposobienie, które by z przyjemno�ci� po�ycza�o i udziela�o potrzebuj�cym i które by�oby nader baczne, aby stosowa� si� do tego napomnienia, rz�dz�c si� przy tym rozs�dkiem, co do czasu, miejsca i osób. Inaczej mówi�c, duch Chrystusowy jest duchem szczodrobliwo�ci, a nie duchem samolubstwa i sk�pstwa. Ludzie po�wi�ceni, a maj�cy jeszcze w sobie wi�cej lub mniej samolubstwa, powinni o tym wiedzie�. Prawdopodobnie ma�o jest takich, którzy s� w niebezpiecze�stwie szkodzenia sobie lub tym, co s� od nich zale�ni przez zbyt wielk� szczodrobliwo��.

MI�UJ BLI�NIEGO

Mi�o�� bli�niego by�a zarysem zakonu i starsi �ydowscy mieli s�uszno�� zach�caj�c do niej; lecz oni dodali, �e nieprzyjaciela nale�y nienawidzi�, pomimo �e zakon nic podobnego nie mówi�; przeciwnie, nakazywa�, �e gdyby kto widzia� wo�u lub os�a, nale��cego do nieprzyjaciela jego, w niebezpiecze�stwie lub zb��dzonego, powinien go wyratowa� i odprowadzi� w�a�cicielowi, cho�by ten by� jego wrogiem i cho�by go to mia�o kosztowa� wiele czasu i trudu. To te� nasz Pan wykaza� istotne znaczenie zakonu, czyni�c go tym zacniejszym, gdy powiedzia�: „Ale� Ja wam powiadam: Mi�ujcie nieprzyjacio�y wasze i módlcie si� za tymi, którzy was prze�laduj�; aby�cie byli synami Ojca waszego, który jest w niebiesiech” (tak wiersz 44 jest oddany w poprawnym t�umaczeniu, zgodnie z najstarszym Manuskryptem Greckim, który omija cz�� tego wiersza).

Je�eli jeste�my synami Bo�ymi, to musimy mie� Jego ducha, Jego usposobienie. Je�eli w jakimkolwiek stopniu brak nam tego usposobienia, by mi�owa� i dobrze �yczy� naszym nieprzyjacio�om jak i bli�nim, w takim samym stopniu brak nam dowodu, �e znajdujemy si� w spo�eczno�ci z Ojcem Niebieskim i z naszym starszym bratem, Odkupicielem i Nauczycielem. Tu znowu wchodzi lekcja uczynno�ci, wskazuj�ca, �e mamy by� wielkiego serca, czyli wspania�omy�lni. Jak mo�emy wyrabia� w sobie te konieczne przymioty, podczas gdy nasze naturalne sk�onno�ci s� z�e, samolubne i daleko odpad�e od obrazu Bo�ego, pod tym wzgl�dem? Odpowiadamy, �e ca�y kurs naukowy w szkole Chrystusowej jest w�a�nie w tym kierunku. Aby nauczy� nas mi�osierdzia i sympatii ku drugim. Pan wykazuje nam nasz� w�asn� nieudolno�� i s�abo��; aby zach�ci� nas do wspania�omy�lno�ci i przebaczania drugim, Bóg zaznajamia nas o Swoim wielkim mi�osierdziu i �asce ku nam. Aby sprawa ta by�a nam wyra�niejsz� jeste�my zapewnieni, �e nasze przebaczenie i stanowisko wobec Boga mo�e by� podtrzymane tylko przez rozwijanie w sobie i okazywanie takiego samego ducha ku naszym winowajcom i nieprzyjacio�om.

Nale�y nam by� wspania�omy�lnymi ku tym, którzy naruszaj� nasze prawa, tj. ku naszym nieprzyjacio�om. To nie znaczy, �e Bóg uznaje Swoich nieprzyjació� i darzy ich Swoim b�ogos�awie�stwem, w takiej samej mierze, jak Swoich przyjació� i dzieci; ani te� nie znaczy, �e my mamy mi�owa� naszych nieprzyjació� w taki sam sposób jak naszych serdecznych przyjació� i towarzyszy. Bóg udziela szczególniejszego b�ogos�awie�stwa tym, co s� w spo�eczno�ci z Nim, podobnie i my mo�emy darzy� wi�ksz� mi�o�ci� i przyja�ni� tych, co s� w zgodzie z nami. G�ówn� lekcj� tego znowu jest dobro� i wspania�omy�lno��.

MI�OWANIE TYCH, CO NAS MI�UJ�

Nasz Pan wykaza�, �e gdyby�my tylko odwzajemniali si� tym, co nas mi�uj�, to byliby�my jeszcze dalekimi od tego wzoru, który On nam wystawi� i od tych lekcji, których musimy si� nauczy�, je�eli chcemy by� wspó�dziedzicami z Nim i uczestnikami chwa�y, czci i nie�miertelno�ci w królestwie. Nawet celnicy i grzesznicy mi�uj� tych, którzy ich mi�uj� – kto� musia�by by� bardzo z�ym cz�owiekiem, gdyby odp�aca� si� z�em za dobro i nienawi�ci� za mi�o��. Chocia� �wiat uznaje zasad�, aby mi�owa� tylko tych, co nas mi�uj�, to jednak stosowanie si� tylko do tej zasady nie by�oby dostatecznym dla na�ladowców Pana; oni musz� wznie�� si� na wy�szy poziom, je�li chc� by� Jego uczniami.

Tak samo pozdrawiania i drobne objawy grzeczno�ci w codziennym �yciu, powinni�my okazywa� nie tylko naszym braciom cielesnym lub duchowym, ale wszystkim. Nam nale�y mie� uprzejme uczucia ku wszystkim, okazywa� je i wyra�a�, a tym sposobem orze�wia� i rozwesela� wszystkich, z którymi mamy styczno��. Tu znowu g�ówn� my�l� jest wspania�omy�lno�� – zacno�� charakteru i szlachetno�� post�powania.

DOSKONA�YMI JAK OJCIEC

Ostatni wiersz naszej lekcji jest jakoby koron� ca�ej instrukcji, bo mówi, �e wzorem, na który mamy patrze� i na�ladowa�, jest nasz Ojciec Niebieski – mamy by� tak doskona�ymi jak On doskona�ym jest. O, tak! On wielki Nauczyciel nie móg� nam wystawi� �adnego innego wzoru, czyli idea�u, jak tylko doskona�y. A jednak On wiedzia�, �e w tera�niejszym �yciu i w obecnych warunkach grzechu i �mierci, oraz w naszych �miertelnych cia�ach, �aden z Jego uczni nie b�dzie w stanie doj�� do tego idea�u – nie b�dzie móg� �ci�le na�ladowa� tego wzoru. Co On tedy mia� na my�li? Odpowiadamy, �e On wystawi� przed nami doskona�y wzór z poleceniem, aby�my w miar�, na ile Go mi�ujemy i chcemy otrzyma� jego uznanie, starali si� kszta�towa� nasze charaktery na podobie�stwo charakteru naszego Ojca Niebieskiego.

Fakt, �e nasze wysi�ki w tym kierunku nie mog� by� uwie�czone doskona�ym wynikiem, sprowadza nam tak�e pewne b�ogos�awie�stwo, poniewa� wykazuje nam nasze niedoskona�o�ci i potrzeb� przykrycia nas szat� sprawiedliwo�ci Chrystusowej, a� dok�d nie dojdziemy do naszej przemiany przy pierwszym zmartwychwstaniu, gdy staniemy si� podobni Jemu, ujrzymy Go jakim jest i stawszy si� uczestnikami Jego chwa�y b�dziemy mogli, tak jak On doskonale odzwierciedla� charakter naszego Niebieskiego Ojca. W mi�dzyczasie, wszystkie nasze mimowolne uchybiania bywaj� �askawie przykrywane zas�ug� naszego Odkupiciela, który stoi jako nasza r�kojmia, czyli gwarancja, �e nasze wysi�ki, by na�ladowa� ten wystawiony nam idea�, s� szczere, z serca p�yn�ce. Bóg os�dzi nas za godnych lub niegodnych zmartwychwstania, nie wed�ug naszego cia�a, ale wed�ug uczu� i wysi�ków naszego serca, jako Nowe Stworzenie.

ELEMENTARZ ILUSTRACJ�

W pocz�tkowych oddzia�ach w szkole, dzieci otrzymuj� elementarz, w którym oprócz drukowanych liter s� tak�e podane wzory liter w kszta�cie takim jak je nale�y pisa�. Zadaniem ucznia jest na�ladowa� te doskona�e rysy poszczególnych liter. Z pewno�ci�, �e ka�de skromne dziecko czuje si� zak�opotane tym, �e nie mo�e stawia� liter tak jak s� oddane w elementarzu. Przeto nauczyciel t�umaczy dzieciom, �e nie spodziewa si�, aby one pisa�y akuratnie tak jak jest w elementarzu, ale �e gdy b�d� stara� si� na�ladowa� tych wzorów to b�d� nabiera� coraz lepszej wprawy w wzorowym pisaniu. Jak pi�knie przyk�ad ten ilustruje s�owa naszego Mistrza: „B�d�cie doskona�ymi, jako i Ojciec wasz, który jest w niebiesiech, doskona�y jest”, oraz sposób, w jaki On chce aby�my korzystali z tej instrukcji!

Dalsza ilustracja: Obowi�zkiem nauczyciela jest zegzaminowa� prac� uczni i w wielu wypadkach on znajduje, �e najlepsze na�ladownictwo orygina�u jest na pierwszej linijce, w nast�pnych za�, praca jest coraz lichsza. Podobnie rzecz si� ma w szkole Chrystusowej. On wielki Nauczyciel tak�e spostrzega, �e najlepsze wysi�ki w na�ladowaniu Boskiego charakteru s� okazywane przez jego uczni na pocz�tku ich Chrze�cija�skich do�wiadcze�, w pó�niejszych za� niepowodzenie. Czemu tak jest? Odpowied� jest taka sama w obu wypadkach. Dziecko przy dalszym pisaniu, nie patrzy na oryginalny wzór, lecz na swój w�asny nieudolny wysi�ek, st�d osi�ga coraz lichsze wyniki. Tak samo jest z uczniami w szkole Chrystusowej – ich liche rezultaty s� z tej przyczyny, �e porównuj� swe wysi�ki jedne z drugimi, zamiast trzyma� przed swym umys�em ustawicznie on wzór doskona�y – „B�d�cie doskona�ymi jako i Ojciec wasz, który jest w niebiesiech doskona�y jest”.

Jako ziemski nauczyciel napomina i �wiczy ucznia, tak i Pan z dobroci� i cierpliwo�ci� napomina i �wiczy swych uczni. Czy� to nie wyja�nia tych ró�nych �wicze�, jakie Bóg zsy�a na ka�de dziecko zanim ono mo�e by� ostatecznie przyj�te do Jego domu i chwa�y; które musi by� wpierw przypodobane obrazowi Syna Jego, który jest istnym wyobra�eniem istno�ci Ojcowskiej? Rozpocznijmy wi�c nasz� lekcj� na nowo, jakoby na nowej karcie, by kopiowa� podobie�stwo charakteru naszego doskona�ego Ojca, który jest w niebiesiech. Nie spogl�dajmy wi�cej na samych siebie i na to, co�my poprzednio osi�gn�li, ale raczej id�my za przyk�adem Aposto�a, który powiedzia�: „Tego co za mn� jest zapami�tywaj�c, a do tego co przedemn� jest �piesz�c, bie�� do kresu ku zak�adowi powo�ania Bo�ego” (Filip. 3:14). Starajmy si� uczy� cierpliwie tych wszystkich wa�nych lekcji naszego uczniostwa i tych chwalebnych nadziei wystawionych w obietnicach Boskiego S�owa.

„STRZE� DRZWI WARG MOICH”

Tekst, który u�yli�my na wst�pie niniejszej lekcji podaje nam powa�n� my�l. Osoby po�wi�cone Bogu wiedz�, �e j�zyk jest to cz�onek, którego najtrudniej utrzyma� w pos�usze�stwie. Przeto jest rzecz� w�a�ciw� dla nich modli� si�: „Strze� drzwi warg moich”. A gdy modlitwa taka jest szczer� i z g��bi serca p�yn�c�, to b�dzie znaczy�, �e ten, co si� tak modli, oprócz szukania pomocy od Boga, b�dzie tak�e ze swej strony czyni� wszystko mo�liwe, aby nad j�zykiem swym mie� nale�yt� kontrol�. Boska pomoc tak�e nadejdzie zgodnie z niniejsz� lekcj�, która zapewnia nas, �e to nie wargi s� winne, ale serce jest tym, co potrzebuje udoskonalenia i odrodzenia przez Ducha �wi�tego; albowiem „z obfito�ci serca usta mówi�”. Lekcj� tego jest, �e trudno�ci, jakie mamy z naszymi wargami mog� by� naprawione w sercu. Nam potrzeba, aby serca nasze by�y w wi�kszej jedno�ci z sercem Wszechmocnego – aby by�y nastrojone chwalebnymi przymiotami charakteru Bo�ego, co ujawnia si� nie tylko w sprawiedliwo�ci ku drugim, ale tak�e w mi�osierdziu, mi�o�ci, uprzejmo�ci ku wszystkim.

====================

— 1 marca 1906 r. —